Fabuła? XD
Zamek.
Kurwa zamek.
W Samym środku nicości.
Zajebiście, kurwo.
Dobra, muszę przestać przeklinać, bo to się dziwne robi...
Zaczynałam jednak powoli rozumieć wszystko...
Tak naprawdę jestem tym, czego obawia się świat.
Poprawka, jestem CZĘŚCIĄ tego, czego obawia się świat.
I domyśliłam się tego bez niczego. Czy może ten gość, co nie chce mnie puścić, mi to powiedział, ale bez używania głosu i innych klasycznych metod? Chuj wie...
KURWA, MIAŁAM NIE PRZEKLINAĆ, DO CHUJA PANA
Ekhm, dobra... Nie przeklinać, nie przeklinać, nie przeklinać...
Wdech... Wydech...
Wracając do zamku.
Wyrosło toto przed nami jak... Nie wiem jak co, nie znam innego czegoś, co pokazałoby się równie gwałtownie.
Wylądowaliśmy na jakimś placu, czy chu... ktoś mądry wie na czym. No i wszystko byłoby fajnie gdyby nie to, że w sumie to ja skrzydeł nie mam... A może mam?
"Ej, koliga, jak się tutaj skrzydła dostaje??? Panocku, jak se skrzydła dostać???" - chciałam spytać tego faceta, co mnie przywiózł ze sobą. Nie, coś mi serio odwala. Może to to, że jestem częścią cholernej plagi, którą miałam zwalczyć??? Skądże...
Jakiś inny facet wyszedł nam na spotkanie. Chyba mój ojciec.
Gdyby nie to, że to WIEDZIAŁAM, to nigdy bym się nie domyśliła...
Ani "Hej", ani "Witaj", ani "Wypierdalaj bo cię na pal nabiję i każę przeruchać każdemu strażnikowi"... Nic.
Chyba kazał mi pójść za sobą. Nie wiem, dalej ani słowa nie powiedział. W międzyczasie w jakiś sposób ubrał mnie w jakieś łachy... To chyba ich zdaniem miała być ładna sukienka, czy coś. No ale nie była...
Doszliśmy, a w zasadzie dolecieliśmy, do jakieś większej sali. Tam było w kupę i jeszcze trochę ukochanych upadalców... Siema, bracia, witam siostry, co tam?
Cisza. Znowu. Chyba oszaleję.
/// W SUMIE JUŻ TO ZROBIŁA, ALE CICHO, UDAJMY ŻE JESZCZE NIE XDD ///
Nie.
Zamiast jakiegokolwiek dźwięku, znowu dostałam odgórny rozkaz wejść na środek sali. Był tam kolejny facet. Chyba młodszy od dwóch poprzednich, nie wiem, czy takie terminy obowiązują w stosunku do pustaczków-prostaczków...
No i ten facet ani "meee", ani "beee", ani "wypierdalaj, bura suko", tylko zdarł ze mnie te łachy co je miałam... Tak, specjalnie je nałożyłam, żeby od razu ktoś je ze mnie zdarł. Logika, do chu... do kur... NO NIEWAŻNE NO, ECHHH...
No i ten "młodszy" ważniak (znany takze jako trzeci facet) zdjął spodenki.
Miałam nadzieję, że zamierza wykonać taniec ludowy, który zawiera w sobie machanie przyrodzeniem jak mieczem i "naganianie" nagich przedstawicieli płci pięknej. Skończyło się na tym, że przeruchał mnie jak psa.
Dosłownie. Ja rozumiem, ze wyglądam jak pies... No ale ja chyba też zasługuję chyba na jakąś delikatność, nie???
/// Ach, te marzenia... ///
Super, tato, jesteś zajebisty. Dałeś przeruchać córkę, bo ten facet ma kasę. Co z tego, że jego przyrodzenia nie można patykiem nazwać. Serio, każdy patyk we wszechświecie poczułby się urażony!
No ale zrobił to na tyle gwałtownie i szybko, że ciut zabolało.
W sumie da się przyzwyczaić... Jak się pracowało w ten sposób żeby przeżyć... Ale ludzie przynajmniej próbowali być mili...
No i się skończyło. Żadnych odgłosów, nic.
Towarzystwo stało gdzie stało.
"No chyba kogoś powaliło, że ja tu zostanę... Jeszcze będą chcieli mnie tutaj tak codziennie... Tymi małymi grzdylkami..." - pomyślałam. Niby wiedziałam, że to tylko żeby dziecko z tego wyszło, ale no kurde...
Miałam bardzo dużą ochotę stąd uciec...

No i tu jest moment, gdzie uświadomiłam sobie, jak bardzo plastyczna jest Pustka... Zwłaszcza w rękach pustaka.
Wyleciałam gdzieś chu... jakiś mądry człowiek wie gdzie.
Dobrze, że chociaż moje ciuchy poleciały tuż za mną...

/// nie widzę potrzeby dodawania Cassida, Castaneis jest blisko, więc możecie ją spokojnie zauważyć xDD ///


  PRZEJDŹ NA FORUM