Fabuła? XD
- A chuj, dam sobie radę... - splunęłam w kierunku nadchodzących ludzi. Popatrzyłam na swoją klingę. Była czysta, bez najmniejszego brudu czy skazy. Poklepałam ją. Poczułam w sobie coś, czego nigdy wcześniej cze czułam. "Odwagę miej, by we wroga stąpać stronę."
Jak tak dalej pójdzie, to panowie koledzy nas zaskoczą w środku jakichś chrzanionych rozważań. Uśmiechnęłam się. Moje zęby nieco się wydłużyły, tkanka mięśniowa nieco się rozrosła. Skóra, którą miałam na sobie jako zbroję, wytrzymała ten nagły wzrost napięcia. W dupie mam jakieś pierdzielenie o taktyce... Zwłaszcza na kilka sekund przed walką. Jeśli będą chciały, to niech walczą. Jeśli nie będą chciały, to niech spieprzają, na ciul mi czekać na ich decyzje?
Zerwałam się w stronę ludzi. Zaczęłam bieg. Coraz lepiej czułam ich pot i strach. "Gonili ją w takiej liczbie a i tak się boją... Dobrze, będzie się przynajmniej coś działo!"
Zawyłam. Zobaczyłam pierwsze szeregi tej zbieraniny. Może kilku miało miecze. Żaden nie miał nic, co mogłoby przypominać tarczy. Zero broni dystansowych. To wszystko zobaczyłam w sekundę przed skokiem.
Wyciągnęłam ostrze przed siebie i wskoczyłam w sam środek gromady ludzi. Nawet nie ogarnęli co się stało, gdy już padły pierwsze trupy. Walczyłam chaotycznie - walczyłam tak, jak uczył mnie mój instynkt - szarp, odskocz, szarp, dobij, odskocz, powtarzaj aż do skutku. Kiedy wreszcie "panowie szlachta" zrozumieli, że mają walczyć, a nie bawić się w ciuciubabkę, w moim kierunku poleciały pierwsze ciosy. Mój śmiech dało się chyba słyszeć w całym lesie, a może nawet dalej.


  PRZEJDŹ NA FORUM